Stan zero
W dużym skrócie. Ekipa wpadła i dosłownie w dwa dni pomurowała bloczki. Potem już tylko zasypka i zalewanie chudziakiem.
Wszystko szło bardzo sprawnie, na pewno też za sprawą tego, że nasz wykonawca sam organizował sobie materiał. Z jednej strony duże ułatwienie dla nas, z drugiej niepewność czy nie zostaniemy oszukani.
Pomurowane:
Zasypka bazaltowa. Z tym też mieliśmy trochę wątpliwości, ktoś powiedział, że taka zasypka ma działanie rakotwórcze i lepiej takiego materiału nie używać. Mąż zdążył odwołać dostawę, bo blady strach nas dopadł, ale udało się porozmawiać z kilkoma znajomymi inżynierami, którzy raczej uśmiechnęli się, kiedy usłyszeli taką rewelację.
I ostatni etap- po zalaniu chudziakiem:
W trakcie zalewania chudziaka były 32 stopnie i początek sierpnia. Ciężka taka robota! Żar leje się z nieba i nie uświadczy się ani kawałka cienia.
A jak tak patrzyliśmy na nasz stan zero, mieliśmy wrażenie że domek jest malutki, kilka metrów w tę i we w tę i koniec. Ale podobno zawsze tak się wydaje dopóki nie staną mury, a jak jeszcze pojawią się ścianki działowe, dopiero widać przestrzeń.
Komentarze